„Fuga” Agnieszki Smoczyńskiej na podobieństwo utworu muzycznego /recenzja filmu/

Tytułowa Fuga przypomina swoim kształtem fugę muzyczną – polifoniczną opowieść o samotności, ucieczce od dotychczasowego życia, o powrotach, o miłości, nienawiści, o strachu przed prawdziwym życiem i o tęsknocie za nim.



Podczas 18. MFF Nowe Horyzonty miałam okazję obejrzenia kilku interesujących filmów jeszcze przed ich oficjalną premierą. Wśród nich dwie znakomite polskie produkcje: Jak pies z kotem w reżyserii Janusza Kondratiuka oraz najnowszy film reżyserki młodszego pokolenia – Agnieszki Smoczyńskiej.Fuga.

Zanim odbyła się jego polska prapremiera na Nowych Horyzontach, film miał światową premierę w Cannes, pojawił się też na festiwalu w Karlowych Varach i wiadomo już, że będzie rozpowszechniany w Szwajcarii, Danii, Norwegii, Szwecji, Czech, Litwie, Kanadzie oraz w …Chinach.

kadr z filmu Fuga, prasowe

Kameralny dramat może zaskoczyć tych, którzy zwykli postrzegać kino reżyserki przez pryzmat Córek dancingu (2015). Podczas spotkania z twórcami po seansie Fugi okazało się jednak, że scenariusz odtwórczyni głównej roli, Gabrieli Muskały, czekał na realizację aż siedem lat (!).

Fuga od pierwszej sceny jest filmem z tzw. drugim dnem. Opowiada historię kobiety, która „zgubiła” tożsamość. Słowo „fuga” oznacza po łacinie „ucieczkę”, a w  terminologii medycznej zwykło się tak określać pewien rodzaj zaburzenia nerwicowego. Ta wieloznaczeniowość tytułu została w filmie znakomicie spożytkowana. Po Córkach dancingu Agnieszka Smoczyńska nadal eksperymentuje z językiem filmowym, dzięki czemu opowiedziana przez nią historia nie jest psychologicznym banałem o problemach w rodzinie, ale staje się wielopiętrową opowieścią egzystencjalną, którą można interpretować na różne sposoby.

Już pierwsza scena filmu – mocna i wstrząsająca – wprowadza nas w jego mroczny klimat. Z czeluści kolejowego tunelu wyłania się jak we śnie kobieca  postać, ubrana dość dziwacznie jak na podróżną i bez bagażu. Z trudem pokonuje wysoki peron, po czym kuca i publicznie siusia… Wygląda, jakby pojawiła się z innej rzeczywistości. Ludzie odsuwają się z niesmakiem, przechodzą oglądając się. Potem widzimy ją w jakimś zamkniętym ośrodku, w którym lekarz próbuje dociec jej tożsamości, ale bez skutku. Metody zawodzą, toteż doktor wpada na pomysł, aby pokazać „trudną pacjentkę” w programie telewizyjnym „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Dwa lata bezskutecznych prób określenia tożsamości zostaną dzięki temu zwieńczone sukcesem: dzwoni telefon – kobieta zostaje rozpoznana przez ojca.

Gabriela Muskała w filmie Fuga w reż. Agnieszki Smoczyńskiej

Pierwszy dom, do którego zostaje przywieziona, okazuje się być domem rodziców. Bohaterka nie rozpoznaje go. Nie poznaje też członków rodziny, w tym męża i synka. Nie sprawia przy tym wrażenia osoby zalęknionej czy zagubionej, a jej zachowania i relacje stają się momentami źródłem subtelnego humoru. Obserwujemy jej ciepłe relacje z ojcem, opiekuńczą matkę, która polskim zwyczajem zaopatruje liczną rodzinę w różne przysmaki. Pomiędzy małżonkami nie ma żadnej „chemii” – zachowują się jak obcy ludzie. Obserwujemy również sceny ukazujące tkwiące w tym związku pokłady agresji, a także tę „trzecią”, która okazuje się być … przyjaciółką bohaterki, jej koleżanką z pracy. Również chłopiec nie przyjmuje do wiadomości, że Alicja (tak nazywa się bohaterka grana przez Gabrielę Muskałę) jest jego matką. Rozwój akcji jest nieoczywisty – kobieta, pomimo kruchości i delikatności, które kojarzymy z aktorstwem Gabrieli Muskały, okazuje się nad wyraz twarda i zdecydowana. Powoli odzyskuje swoją pozycję w rodzinie. Wiele scen w tym filmie ma oniryczny charakter – z okruchów snów budzą się wspomnienia. Wreszcie następuje przełomowy moment, kiedy małżonkowie z dzieckiem znajdują się na plaży nad brzegiem morza. Jest nastrojowo i pogodnie, kiedy nagle mężczyzna z chłopcem znikają. Alicja rozpaczliwie ich woła, a kiedy odnajduje ich w końcu na schodkach prowadzących na molo, okaże się, że na nią czekają i witają radośnie. Powoli zmierzamy do mrocznego rozwiązania, którego jednak nie zdradzę.

Całą recenzję filmu „Fuga” przeczytacie na: kulturalneingrediencje.blogspot.com

Autor: Barbara Lekarczyk- Cisek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *