Hanna Lis: Twitter jest toksyczny

617286657_lis_twitterDziennikarka podkreśla, że jest silna psychicznie, ale fala hejtu na Twitterze ją przerosła. Nie wyklucza, że kiedyś wróci do tego medium, o ile jego użytkownicy nabiorą dystansu do siebie i zaczną traktować siebie nawzajem z większą życzliwością.

W najnowszym magazynie „Viva!” ukazał się wywiad, w którym Hanna Lis opowiedziała m.in. o swoim stosunku do pieniędzy. Stwierdziła, że jej wizerunek kobiety kochającej luksus jest nieprawdziwy i wynika ze stereotypowego postrzegania ludzi mediów. Podkreśliła, że nigdy nie była przesadnie rozrzutna i nie ma problemu z kupowaniem tanich ubrań. Od stycznia, gdy straciła pracę w TVP, żyje jednak wyjątkowo oszczędnie, ma bowiem na utrzymaniu dwoje dzieci i matkę. Wyznanie dziennikarki spotkało się z falą hejtu ze strony internautów.

– Jestem dość odporna psychicznie, ale ta sytuacja trochę mnie przerosła. Tym bardziej że byłam wtedy na Mykonos wśród niezwykle pozytywnie nastawionych do życia ludzi, otoczona rewelacyjną energią ze wszystkich stron i po prostu nie potrzebowałam tej dawki trucizny, która się nagle wylała mówi Hanna Lis agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Internauci zarzucili dziennikarce obłudę, prześmiewczo proponowali wyjazd w charakterze pomywaczki do pracy w Wielkiej Brytanii lub skorzystanie z opieki społecznej. Szczególnie licznie komentarze te pojawiały się na koncie Hanny Lis na Twitterze. W efekcie dziennikarka postanowiła zlikwidować profil w tym medium społecznościowym.

– W telefonie mam ustawione dźwięki na wszystkie SMS-y, media społecznościowe, w związku z czym w którymś momencie jak telefon permanentnie buczał, zaczęłam otwierać te wiadomości i nie było to dla mnie specjalnie miłe doznanie. W związku z czym stwierdziłam, że bez żalu rezygnuję mówi Hanna Lis.

Dziennikarka twierdzi, że już od dłuższego czasu ograniczała swoją obecność na Twitterze. Przeszkadzało jej jego nadmierne upolitycznienie oraz niska jakość toczącego się tam dyskursu publicznego. Jej zdaniem polski Twitter stał się miejscem bardzo toksycznym.

– Tak jak się za przeproszeniem naparzają kijami bejsbolowymi nasi politycy w salach sejmowych, tak twitterowicze nie szczędzą sobie bardzo bolesnych razów – mówi Hanna Lis.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *