To będzie 615. premiera w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Już w piątek 10. września o godz. 19.00, na Dużej Scenie im. Grzegorzewskiego zobaczymy „Lot nad kukułczym gniazdem”. Spektakl oparty na bestsellerowej powieści Kena Keseya reżyseruje Cezary Iber.
Któż nie widział słynnego filmu Miloša Formana z Jackiem Nicholsonem w roli McMurphy`ego! To historia o niepokornym lekkoduchu – złodzieju i szulerze, który by uniknąć więzienia, udaje wariata i trafia do szpitala psychiatrycznego, rządzonego twardą ręką przez siostrę Ratched. Tam okazuje się, że będzie musiał spędzić w nim znacznie więcej czasu, niż mu się pierwotnie wydawało. Dlatego postanawia zjednać sobie innych pacjentów i zorganizować ucieczkę…
Oryginalna fabuła osadzona jest w realiach lat 60. XX wieku i dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Cezary Iber przenosi ją do naszych czasów, a spektakl buduje wokół konfliktu głównego bohatera z siostrą oddziałową. – Dla mnie najistotniejsze jest zderzenie dwóch jednostek alfa. W grupie nie mogą być dwie silne osobowości i na tym ścieraniu się buduję sztukę – mówił podczas konferencji prasowej Cezary Iber. – Jestem opowiadaczem, lubię opowiadać historie i w naszym przedstawieniu opowiadamy tę samą, która jest w filmie, tylko teatr ma tę doskonałą cechę, że możemy w nim użyć metafory. Opowieść Kena Keseya filtrujemy przez współczesność, nasze emocje i doświadczenia – dodaje reżyser.
W roli siostry Mildred Ratched wystąpi Paulina Chapko, w roli wodza Bromdena zobaczymy Krzysztofa Brzagonia, a główną rolę – Randle’a Patricka McMurphy’ego zagra gościnnie Piotr Łukaszczyk. – Ten bohater jest mi znany, ponieważ między innymi o nim pisałem swoją pracę magisterską. Zastawiam się nad tym, że aby obalić system, nie trzeba rycerza, a małego kryminalisty i przestępcy. Ta postać ciekawi mnie „od środka”. To bardzo interesujące, jakich środków trzeba szukać, żeby zjednać sobie wariatów.
Trudno nie myśleć, jak wypadnie wrocławska premiera na tle słynnego filmu z 1975 roku. Artyści podkreślają, że zdają sobie sprawę, jak ciężko będzie im uniknąć tych porównań. Jednak, jak mówi Piotr Łukaszczyk, nie będzie niczego zmieniał na siłę, tylko po to, aby odróżnić się od świetnej roli Nicholsona. – Te sceny nie są tak skompilowane, że można je zagrać, powiedzmy na 30. sposobów. To prosta opowieść, a ja staram się być sobą – mówi aktor.
Realizatorzy dodają, że skupili się przede wszystkim na tym, by ich spektakl był aktorsko jak najbliższy oryginałowi, by widzowie mogli w nim odnaleźć bohaterów Kena Keseya.
Więcej informacji oraz bilety dostępne są na stronie Teatru Polskiego we Wrocławiu.
fot. Janusz Biskowski