„Nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania” – mówi norweskie przysłowie. Skandynawowie wiedzą o czym mówią, bo ich zima jest znacznie bardziej sroga niż nasza. Nie zmienia to faktu, że jest to najmniej sprzyjająca pora roku do jazdy rowerem. Niskie temperatury i szybko zapadający zmrok utrudniają wyjście z domu, a trudne warunki na drogach i ścieżkach rowerowych sprzyjają upadkom i powstawaniu kontuzji. Jednak, dzięki nowoczesnym technologiom produkcji odzieży sportowej oraz odpowiednim technikom jazdy, tę aktywność fizyczną można wykonywać przez cały rok. Podpowiadamy, co zrobić, by się przełamać i wsiąść na rower – nawet zimą.
Zimowa odzież rowerowa – nie daj się zaskoczyć!
Jest zima, więc musi być zimno – taka kwestia padła w kultowym filmie „Miś”. Jednak zimno zimnu nierówne, dlatego warto być przygotowanym na różne warunki pogodowe i dopasować swój strój do temperatury. Wbrew pozorom, gruby ubiór również może spowodować dyskomfort. Zakładanie zbyt wielu warstw może mieć skutki zupełnie przeciwne do zamierzonych. Jeszcze kilka lat temu pokutowało przeświadczenie, że warto zakładać gruby ubiór, by się wypocić. Dziś zdecydowanie się od tego odchodzi, choćby dlatego, że tracimy w ten sposób dużą ilość wody z organizmu. Dodatkowo gruba odzież powoduje większe opory powietrza, co sprawia, że rowerzysta szybciej się męczy. Jaki więc strój będzie najlepszy do danej temperatury?
Temperatura od 0°C do 10°C
Jeśli na dworze jest sucho i zimno, dobranie odpowiedniego stroju nie powinno stanowić większego problemu. Podstawa to dobra bielizna termoaktywna. Jej zadaniem jest odprowadzanie potu od ciała. To bardzo ważny element ubioru każdego rowerzysty. Współcześnie producenci wykorzystują dwa rodzaje tkanin – naturalne i syntetyczne. Do tych pierwszych zaliczamy m.in. wełnę merino. Jest ona pozyskiwana z runa owiec merynosów, które żyją w Alpach Południowych na Nowej Zelandii, gdzie temperatura waha się od -20°C do 40°C. Wełna ta, nawet gdy wilgotna, zatrzymuje ciepło. Poleca się ją do codziennego użytku.
Drugi rodzaj to tkaniny syntetyczne. Producenci korzystają z wielu rodzajów syntetyków: nylonu, polipropylenu, poliestru, poliamidu i elastanu. Nylon to pierwsza wyprodukowana tkanina syntetyczna. Jest miły w dotyku, bardzo wytrzymały, ma niską masę i szybko wysycha. Na powierzchni tego materiału nie rozwijają się grzyby i bakterie. Nylon świetnie odprowadza wilgoć.
Polipropylen jest materiałem bardzo ciepłym i lekkim. Jego zaletą jest także transport wilgoci na zewnątrz. Stosuje się go w m.in. w cieplejszych odmianach bielizny. Poliester jest powszechnie stosowany w ubraniach sportowych. Materiał ten ma trzy podstawowe zalety – nie chłonie wody, jest tani w produkcji i nie blaknie pod wpływem promieni słonecznych. Wadą jest jednak to, że bardzo słabo oddycha.
Poliamid jest często używany przy produkcji bielizny. Waży niewiele, jest wytrzymały, szybko wysycha i nie gniecie się. Do tego jego włókna są miłe w dotyku i rozciągliwe. Poliamid jest odporny na grzyby i bakterie, przez co bielizna z niego zrobiona nie łapie brzydkich zapachów. Chłonie wodę bardziej niż poliester, ale w znacznie mniejszym stopniu niż bawełna. Elastan zrewolucjonizował rynek odzieży sportowej. Dzięki niemu można było zmniejszyć masę materiałów do produkcji ubrań. Dodatek włókien elastomerowych sprawia, że odzież dopasowuje się do ciała. Ich rozciągliwość wynosi nawet 500%! Innymi nazwami handlowymi elastanu są lycra i spandex.
Poza odpowiednią bielizną termoaktywną, przy dodatnich temperaturach warto jeszcze zadbać o dobrą sportową kurtkę zimową i spodnie na rower. Przy silnym wietrze, jaki często zdarza się jesienią, a który potęguje uczucie zimna, taki zestaw można uzupełnić o kurtkę przeciwwiatrową.
Temperatura od 0°C do -10°C
Większym wyzwaniem dla rowerzysty jest sytuacja, gdy temperatura spadnie poniżej zera. Oprócz elementów wymienionych wyżej, warto wtedy sięgnąć po dodatkową jesienną bluzę kolarską pod kurtkę. Zarówno bluza i kurtka powinny być wykonane z włókien syntetycznych. Są to zewnętrzne warstwy, które w pierwszej kolejności mają styczność ze środowiskiem zewnętrznym. Ich funkcją jest ochrona przed utratą ciepła, wiatrem, a czasami też i deszczem.
Materiały używane do szycia odzieży zewnętrznej dzielą się z grubsza na hardshell i softshell. Przykładem tego pierwszego jest materiał Gore-Tex. Jego główną cechą jest to, że świetnie chroni przed deszczem – woda spływa po nim jak po skorupie (stąd nazwa kategorii ubrań). Jedyną wadą odzieży wykonanej z tego typu materiałów jest to, że nie do końca dobrze odprowadza pot, zwłaszcza przy większym wysiłku fizycznym. Kurtki lub spodnie hardshellowe zakłada się zwykle jesienią i zimą na warstwę termiczną.
Odpowiedzią na nienajlepszą oddychalność ubioru hardshell, jest wspomniany wcześniej softshell. Zapewnia on komfort cieplny i ochronę przed niewielkim deszczem, jednak konkretne parametry zależą od zastosowanych w nim materiałów.
Softshell to świetny wybór dla każdej osoby, która preferuje aktywność fizyczną. Trzeba tylko dobrać właściwą wersję. O tym, jakie to trudne, świadczy podział tego rodzaju materiału przez firmę Marmot.
- Kategoria M1 przeznaczona jest na warunki zimne i wilgotne, z niskim lub średnio intensywnym wysiłkiem tlenowym. Priorytety w kolejności: 1. Wodoodporność 2. Wiatroszczelność 3. Ochrona termoizolacyjna 4. Oddychalność 5. Trwałość 6. Elastyczność.
- M2 to coś na warunki umiarkowane i zimne, przy niższej wilgotności, mniej intensywnym wysiłku tlenowym. Priorytety w kolejności: 1. Wiatroszczelność 2. Oddychalność 3. Wodoodporność 4. Ochrona termoizolacyjna 5. Trwałość 6. Elastyczność.
- Z kolei M3 nadaje się na warunki cieplejsze i suchsze, gdy szukamy czegoś na wyższą intensywność wysiłków tlenowych. Priorytety w kolejności: 1. Oddychalność 2. Trwałość 3. Elastyczność 4. Wiatroszczelność 5. Wodoodporność 6. Ochrona termoizolacyjna. Jest to część odzieży, która ma chronić jedynie przed deszczem. Takie spodnie czy kurtki wykonane są m.in. z nylonu.
Temperatura od -10°C do -20°C
Pogoda dla największych harpaganów. Jazda w takich warunkach nie jest zalecana, jednak, osoby które zdecydują się na rower pomimo lodowatego wiatru w oczy, powinny skorzystać z zestawu: gruba bielizna termoaktywna, bluza jesienna, gruba zimowa kurtka na rower i kurtka przeciwwiatrowa. Należy jednak pamiętać, że nawet taki strój na rower może nie wystarczyć. Przy tak niskich temperaturach warto też dodatkowo zadbać o nogi i kolana.
Dobrym pomysłem na zabezpieczenie tych części ciała jest uzupełnienie powyższego zestawu o nogawki i krótkie spodenki kolarskie. Zwykle stosujemy je wiosną i jesienią (w połączeniu z krótkimi spodenkami). Jednak przy bardzo niskich temperaturach możemy je wykorzystać do ochrony szczególnie wrażliwych miejsc. Nogawki dostępne są w wielu wersjach – od wykonanych z lycry i przeznaczonych na stosunkowo wysokie temperatury, po grube, zrobione z polaru.
Temperatura poniżej -20°C
Gdy na termometrach słupki spadają poniżej -20°C, jazda na rowerze jest zdecydowanie niewskazana. W najlepszym wypadku może się ona skończyć dużymi problemami z górnymi drogami oddechowymi. Szczególnie wtedy, kiedy oddycha się przez usta. Kolejnym problemem są odmrożenia. Najbardziej narażone na nie są odsłonięte części ciała – palce dłoni i stóp, uszy, nos, policzki i usta.
W skrajnych sytuacjach poważne odmrożenia mogą skończyć się nawet amputacją. Dlatego przy takiej temperaturze lepiej zostać w domu. Osoby, które nie chcą rezygnować z regularnych treningów mogą przesiąść się po prostu na trenażer rowerowy.
Sposoby na ochronę miejsc najbardziej narażonych na wychłodzenie
Ochrona kolan
Podczas jazdy rowerem nagrzewają się mięśnie nóg, przez co nie czujemy zimna. Kolana nie są jednak osłonięte przez mięśnie czy tłuszcz, więc są narażone znacznie bardziej na wychłodzenie. Nie ma dowodów na to, by jeżdżenie zimą na rowerze powodowało poważniejsze choroby kolan (na przykład reumatyzm), ale krótkotrwały ból po ich wychłodzeniu jest możliwy.
Oprócz nogawek, kolana możemy chronić za pomocą ocieplaczy. O ile te pierwsze osłaniają zwykle niemal całą nogę, niektóre ocieplacze są krótkie i zabezpieczają jedynie kolana. Ważne, by ich rozmiar był dobrze dopasowany. Jeśli będą za duże, mogą się ześlizgiwać, gdy są zbyt małe – będą uciskały. Dobrze, gdy mają od wewnątrz silikonowe wstawki, które poprawiają dopasowanie.
Ocieplacze na kolana świetnie sprawdzą się w okresie przejściowym. W temperaturach w okolicy 10°C możemy je zestawić z krótkimi spodenkami. O kolana musimy dbać szczególnie zimą, ale także wiosną i jesienią. Bolące kolana powodują dyskomfort nawet na niewielkim dystansie. Nakolanniki można także stosować z getrami zimowymi – jako dodatkową warstwę izolacyjną.
Ochrona stóp
Stopy są najbardziej oddalone od serca – krew dopływa tam na samym końcu, dlatego nogi szybko marzną. Nie pomaga także fakt, że podczas jazdy są w bucie nieruchome. Metody na ochronę stóp przed mrozem są dwie. Pierwsza to ochraniacze, które nakłada się na buty. W sklepach dostępne są modele, które chronią przed zimnem i wiatrem, a także przed deszczem. Można spotkać również wersje, które zakłada się jedynie na czubek buta.
Ochraniacze na buty rowerowe można stosować poniżej 10°C. Większość osób właśnie w okolicach tej temperatury odczuwa dyskomfort termiczny. Jeśli ochraniacze chcemy zakładać na zwykłe buty, musimy kupić większe niż te, przeznaczone do obuwia sportowego. W przypadku naprawdę niskich temperatur warto założyć na przykład dwie pary ochraniaczy na buty.
Druga metoda to buty zimowe na rower. Są one produkowane zarówno w wersji do pedałów zatrzaskowych w standardzie MTB (SPD), jak i szosowym (SPD-SL). Niektórzy polecają też do codziennej jazdy zwykłe buty zimowe. Ważne, by miały płaską podeszwę, która ułatwia pedałowanie.
Ochrona rąk
Przy doborze rękawiczek należy pamiętać, że każdy ma inną ciepłotę ciała. Dla niektórych jazda w rękawiczkach rowerowych w temperaturze +5°C jest koniecznością, a inni poradzą sobie bez nich. Wiele też zależy od tego, czy akurat pada deszcz lub wieje wiatr, ponieważ czynniki te sprawiają, że temperatura odczuwalna jest o wiele niższa niż rzeczywista.
Jeżdżąc w niższych temperaturach można stosować rękawiczki typu kraby. Palce zgrupowane są w nich po dwa (z wyjątkiem kciuka oczywiście), dzięki czemu ogrzewają się o siebie. Zwykle takie rękawiczki wykonane są z materiałów, gwarantujących utrzymanie ciepła. Z zewnątrz może to być softshell, a w środku solidna wyściółka.
Ochrona głowy
Oczywistym jest, że kask rowerowy to absolutne „must have” nie tylko w sezonie jesienno-zimowym. Bez niego nie powinniśmy nawet wsiadać na rower. Problem w tym, że otwory wentylacyjne bardzo przydające się podczas upałów, zimą są znacznie mniej potrzebne, a czasami wręcz przeszkadzają.
Dlatego w czasie chłodów głowę należy zabezpieczyć dodatkowo. Podczas jazdy w temperaturach powyżej 0°C warto stosować tak zwane buffy. Chusty te dostępne są w wielu wersjach – od cienkich wykonanych z syntetycznego materiału, przez buffy z wełny merynosów aż po grube tkaniny, wykończone polarem.
Niższe temperatury wymagają bardziej radykalnych rozwiązań. Dobrym pomysłem może być w takiej sytuacji kominiarka. Niektóre modele mają membrany, które chronią zatoki przed wiatrem. Musimy pamiętać, by czapka na rower była dobrze dopasowana i miała odpowiedni kształt. Zwykłe modele często nie pasują pod kask, a nasze zatoki nie są w nich dostatecznie chronione.
Poza chustą Buff dobrym rozwiązaniem może być również maska. Większość rowerzystów zakłada ją podczas największych mrozów. Wadą niektórych modeli może być utrudnione oddychanie podczas noszenia maski. Ważne, by dobrze oddawała wilgoć – w przeciwnym razie będzie przez cały czas wilgotna. Dlatego niektóre produkty tego typu wykonane są z membrany Gore-Tex.
Rozgrzej się na trasie
Poza odpowiednią ochroną przed czynnikami zewnętrznymi, niezmiernie ważne podczas jazdy zimą jest prawidłowe nawodnienie. Jednak sama woda w zwykłym bidonie nie jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ jej wypicie będzie skutkować niepotrzebnym wychłodzeniem organizmu, a dodatkowo przy niższych temperaturach może po prostu zamarzać.
Dlatego w czasie jesienno-zimowych chłodów dobrym pomysłem jest napój izotoniczny, który można w łatwy sposób samodzielnie przygotować w domu. Podczas wysiłku fizycznego tracimy wraz z potem nie tylko wodę, ale też składniki mineralne – sód, potas i magnez. Pierwszy z nich jest niezbędny do prawidłowej pracy układu sercowo-naczyniowego, nerwowego i pobudliwości mięśni. Picie izotoników pozwala wyrównać poziom składników mineralnych. Można je przewozić w specjalnych bidonach, które utrzymują temperaturę cieczy przez kilka godzin.
Niezłym pomysłem jest zabranie na szlak ciepłej herbaty. Można ją przewozić w termicznym kubku lub termosie. Najczęściej wykonane są one ze stali nierdzewnej. Ważne, by kubek czy termos miały szczelne zamknięcie. Część z nich można otworzyć przez naciśnięcie guzika. To praktyczne rozwiązanie – płyn w środku wolniej traci temperaturę niż w przypadku rozwiązań z nakrętką. Istnieją też modele, które łączą konstrukcję bidonu i termosu, np. Elite Deboyo. Posiada on dwie różne nakrętki – do napojów ciepłych i zimnych.
Część rowerzystów korzysta z bukłaków – co zrobić, by napój w nich nie zamarzł? W sprzedaży dostępne są specjalne osłony na wężyk. Niektórzy producenci oferują kompletne pokrowce, połączone z rękawem ocieplającym rurkę.
Techniki jazdy po śniegu
Jazda po śniegu wymaga naprawdę dużej wprawy i zachowania maksymalnej ostrożności. Zimą warto korzystać z wyższych biegów, minimalizujemy wtedy utratę przyczepności. Wszystkie manewry powinniśmy wykonywać z mniejszą prędkością. Jazdę po śniegu ułatwi szersza opona, najlepiej z niższym ciśnieniem powietrza. Na zimę warto też zmienić pedały na platformowe. System SPD świetnie się sprawdza, ale nie wtedy, gdy jest ślisko. Poza tym takie pedały łatwiej zapychają się śniegiem.
Jeżdżąc rowerem po mieście nie będziemy spotykać cały czas wielu przeszkód w postaci chociażby wysokich ośnieżonych wzniesień. Jednak tym, co na pewno będzie się często pojawiać na naszej drodze, będą krawężniki, które pokryte ubitym śniegiem mogą być nie lada wyzwaniem. Aby pokonać taki krawężnik, należy ustawić rower prostopadle do niego. W trakcie podjazdu podrzuć najpierw przednie koło. Gdy już dotknie ono nawierzchni, podrzuć tylne koło. Możesz także, po najechaniu przednim kołem na krawężnik, odciążyć tylne koło (nie trzeba go wówczas podrzucać).
Jeżeli jednak na naszej trasie pojawi się wzniesienie należy pamiętać, że podstawa to odpowiednie hamowanie. Kiedy już osiągniemy bezpieczną prędkość, powinniśmy przesunąć się do tyłu, by dociążyć tylne koło. Środek ciężkości powinien znajdować się nad, a nawet za osią tylnego koła, pomaga to w utrzymaniu odpowiedniej prędkości oraz panowaniu nad rowerem. Kluczem do udanego hamowania są maksymalnie wyprostowane ręce i uważna obserwacja, czy coś nie wystaje spod śniegu. Podczas manewru należy zachować ogromne skupienie i balansować ciałem.
Podczas pokonywania zakrętów na śniegu bardzo ważna jest odpowiednia technika. Musimy zająć właściwą pozycję na rowerze, by nie przechylać się w którąś ze stron. Nie można pod żadnym pozorem ścinać zakrętów, tak jak przy ładnej pogodzie, gdyż łatwo się przewrócić. No i podstawowa zasada: wszystko robimy wolno. Najlepiej dojechać do zakrętu od jego wewnętrznej strony i wyjechać po zewnętrznej. Uważajmy na koleiny! Łatwo w nie wjechać, ale próba wyjechania z nich może skończyć się upadkiem.
Zimą dobrze sprawdzają się opony nieco szersze niż te używane przez pozostałe pory roku. Warto pamiętać, by obniżyć w nich ciśnienie. Jednak nie należy przesadzać – jeśli powietrza jest za mało w oponie, łatwo można przebić dętkę.
Techniki jazdy na lodzie
Jazda na lodzie to już wyzwanie. Tak naprawdę może wywrócić się w każdej chwili. Jeśli chcemy zahamować na lodzie, powinniśmy używać tylko tylnego hamulca – poza oponami to najważniejszy element roweru zimą. Najlepiej, jeśli mamy do dyspozycji hamulce tarczowe hydrauliczne. Gwarantują one świetną pracę podczas każdych warunków. Niestraszne im błoto, deszcz i nawet silny mróz.
Hamulce szczękowe, stosowane m.in. w rowerach szosowych, są znacznie bardziej zawodne. Szczególnie podczas jazdy w warunkach jesienno-zimowych. Wystarczy śnieg, deszcz lub błoto pośniegowe, by skuteczność hamulców szczękowych znacznie spadła. Gdy obręcze oblepione są zimową mazią, klocki hamulcowe ślizgają się po nich. Przy większej ilości śniegu szczęki mogą się zapychać. Niezależnie od tego, jakie hamulce posiada nasz rower, najbardziej skuteczne w czasie zimy jest hamowanie pulsacyjne. Pokonywanie zakrętu na lodzie jest podobne do skręcania na śniegu, jednak dużo od niego trudniejsze. Podstawa to zmniejszenie prędkości. Jeśli musimy hamować, najlepiej zrobić to przed zakrętem. Gdy przesadzimy z prędkością, warto użyć tylnego hamulca.
Zjazd z górki po oblodzonej nawierzchni to wyższa szkoła jazdy. Jeśli używamy systemu SPD, najpierw musimy wypiąć nogi z pedałów, a następnie usiąść na ramie. Nogi powinny być wyprostowane – tworzymy z nich coś w rodzaju nart. W ten sposób znacznie zmniejsza się ryzyko wywrotki. Przydatna jest prosta rada: jeśli nie czujesz się na siłach, zejdź z roweru i sprowadź go na dół. Tak będzie najbezpieczniej. W większości miast trudno trafić na takie przeszkody, ale strome zjazdy zdarzają się nie tylko w Zakopanem.
Chyba najtrudniejszą sytuacją, jaka może nam się przytrafić zimą na rowerze, jest wpadnięcie w poślizg na oblodzonej nawierzchni. Jeżeli wpadniemy w poślizg przednim kołem, to niestety sytuacja jest praktycznie nie do odratowania. W sytuacji, gdy tylne koło roweru wpadnie w poślizg, możemy jeszcze powalczyć o jego wyprowadzenie. Należy przenieść nad nie ciężar ciała. Dzięki temu tylne – napędowe – koło będzie dociążone. Następnie, w miarę możliwości, konieczne będzie podparcie się nogą. Lewą czy prawą? To zależy od tego, którą stronę mamy mocniejszą.
Techniki jazdy na mokrej nawierzchni
W ostatnich latach w miesiącach zimowych temperatura nie spada poniżej zera zbyt często. Deszcz sprawia, że częściej jeździmy po mokrej niż zaśnieżonej nawierzchni. Jak w takich warunkach hamować? Najlepiej używać tylko tylnego hamulca. Pamiętajmy, że korzystając z hamulców szczękowych musimy przewidywać pewne sytuacje. Na mokrej nawierzchni działają one z 2-3 sekundowym opóźnieniem. Podobnie jak w poprzednich przypadkach – hamujemy pulsacyjnie.
Jeśli już wpadniemy w poślizg, warto asekurować się nogą. Musimy też odpowiednio balansować ciałem. Im wolniej jedziemy, tym większe mamy szanse na wyjście z poślizgu. Na jakich nawierzchniach musimy szczególnie uważać? Najbardziej zdradliwe są mokre liście, tory tramwajowe i wymalowane pasy na drodze. Należy także uważać na błoto, które spływa na asfalt.
Błotniki rowerowe i opony – z nimi pokonasz zimę
Błotniki to element konieczny zimowego roweru. Chronią nas i nasz ubiór przed śniegiem i błotem. Błotniki rowerowemożemy podzielić na dwa główne typy: pełne i tymczasowe. Te pierwsze montuje się do ramy i widelca – mają one odpowiednie otwory. To bardzo wygodne rozwiązanie. Zakładamy błotniki raz i przez całą zimę mamy spokój. Ich największą zaletą jest bardzo dobra ochrona. Minusem – problemy z wymianą dętki czy pakowaniem roweru do samochodu.
Błotniki tymczasowe zakładamy do roweru, gdy jest taka potrzeba. Mają bardzo różną formę – od minimalistycznego „listka” na sztycy siodełka, do niemal pełnowymiarowej wersji. Ich plusem jest łatwiejszy montaż, minusem – znacznie gorsza ochrona niż w przypadku błotników pełnych.
Opony z kolcami to pomysł na jazdę po drodze pokrytej lodem i śniegiem. Nie ma przeszkód, by jeździć na nich także po asfalcie. Problemem jest hałas, który wydobywa się podczas jazdy po gładkich nawierzchniach. Przeszkodą jest także bruk – opona z kolcami może się na nim ślizgać. Niektórzy mogą narzekać na masę, nawet powyżej kilograma. Opony z kolcami nie są zbyt popularne. Jeśli jednak ktoś koniecznie chce się jeździć podczas takich warunków jest to dobre rozwiązanie. Przykładem takiego modelu jest np. opona zimowa z kolcami Schwalbe Winter. Innym pomysłem jest założenie szerszego ogumienia. Problem w tym, że opony MTB o szerokości większej niż 2,2 cala nie mieszczą się w każdej ramie.
Zimą możesz mieć problem
Część rowerzystów korzysta z systemów bezdętkowych. Mleczko wykorzystywane do uszczelniania opony może nie radzić sobie z ekstremalnymi temperaturami. Niektórzy twierdzą, że poniżej -15°C lepiej nie korzystać z modeli tubeless. Producenci czasami podają, w jakich temperaturach działa ich produkt. Dla przykładu mleczko Effetto Caffelatex funkcjonuje odpowiednio w temperaturze od -20°C do 50°C.
Ostra zima to także nienajlepszy czas na jazdę rowerem z pełnym zawieszeniem. Według serwisantów dampery pracujące w ujemnych temperaturach mogą płatać figle. To samo dotyczy widelców amortyzowanych, choć w mniejszym stopniu.
Zima jest także groźna z innego powodu. Drogi sypie się czasami solą, a ta jest zabójcza dla napędu i innych elementów, które mogą korodować. Niektórzy korzystają podczas złej pogody z najmniej skomplikowanych rowerów – bez amortyzacji i z gorszym osprzętem. Szczególnie, że podczas niskiej temperatury mogą pojawić się problemy z przerzucaniem biegów. W takich warunkach lepiej poradzą sobie rowery z jednym przełożeniem lub z piastą wielobiegową.
Ekspert: Bartosz Huzarski/ dadelo.pl