Mieszkańcy angielskiego Bristolu dzięki dobrej infrastrukturze komunikacyjnej potrafią pokonać 20-kilometrową drogę do pracy w kilkanaście minut. Nikogo nie dziwi więc fakt, że biura wielu prestiżowych firm zlokalizowane są na peryferiach miasta. W podobnym kierunku idą zmiany we Wrocławiu. Nowoczesne biurowce coraz częściej powstają poza centrum, za to przy węzłach komunikacyjnych. Pracownicy nie tylko mogą liczyć na sprawny dojazd, ale również większe i bardziej komfortowe przestrzenie biurowe, pokaźną liczbę miejsc parkingowych i zieleń za oknem.
Wołowska Park/ mat.pras.
Upadek wielkich zakładów przemysłowych, dynamiczny rozwój sektora usług oraz umocnienie ośrodków naukowych to kluczowe rezultaty transformacji ustrojowej Polski lat 90-tych. Podczas, gdy jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku stolica Dolnego Śląska była liderem przemysłu ciężkiego, dziś około 80 proc. PKB w regionie wytwarza już sektor prywatny. Zaczęły dominować usługi finansowe oraz te związane z telekomunikacją i informatyką. Dzisiejsze miasta, takie jak Wrocław w ostatnim dwudziestoleciu wysoce zmieniły się w kontekście urbanistycznym. Przed transformacją ustrojową działały jeszcze wielkie zakłady przemysłowe, a większość zawodów opierała się na pracy w produkcji. Z kolei pracownicy biurowi byli w ogromnej mniejszości. Fabryki lokalizowano na obrzeżach miast, aby nie zatruwały powietrza w centrum i nie zakłócały spokoju mieszkańcom. Większość obecnych fabryk funkcjonuje w sposób nieinwazyjny zarówno dla środowiska jak i aglomeracji, coraz częściej lokalizowanych w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Rozwój technologii i restrykcyjne przepisy sprawiły, że nie ma potrzeby rozgraniczać obszarów dedykowanych produkcji od budownictwa mieszkaniowego czy biurowego.
– W ostatnich latach na nowo odkryto potencjał dzielnic peryferyjnych, zlokalizowanych poza centrami miast – twierdzi Tomasz Suchak, architekt firm Devco i BFF Investment Polska zarządzających Wrocławskimi Parkami Biznesu. – Intensywnie urbanizuje się tereny wcześniej przeznaczone pod zabudowę przemysłową. Wokół dawnych fabryk powstają osiedla, a w budynkach poprodukcyjnych biurowce. Jesteśmy świadkami stopniowej reorganizacji struktury polskich miast.
Biuro po sąsiedzku
Zmieniają się również oczekiwania na rynku pracy. Według badań zrealizowanych przez Kantar Millward Brown dla Work Service, niemal połowa ankietowanych nie chciałaby pracować dalej niż 15 km od miejsca zamieszkania. Dla mieszkańców dużych miast czas staje się towarem deficytowym, stąd wyraźne dążenie do jego oszczędzania. Niskie bezrobocie i intensywne budownictwo mieszkaniowe na obrzeżach miast sprawiają, że coraz więcej osób poszukuje pracy nie w centrum, jak dotychczas, a w pobliżu domu. Trend ten przekłada się na wzrost ilości ośrodków biznesowych zlokalizowanych w dzielnicach peryferyjnych.
Coraz częściej osoby poszukujące nowego zatrudnienia zwracają uwagę na lokalizację przyszłej firmy. Liczy się przede wszystkim dobre skomunikowanie z resztą miasta. Nawet jeśli nie jest to ścisłe centrum, to atutem jest np. dostęp do obwodnicy miasta, pozwalający na szybkie dotarcie na miejsce bez marnowania czasu w korkach. Wyniki badań przeprowadzonych przez portal Praca.pl wskazują, że dla 59 proc. osób atrakcyjna oferta zatrudnienia to taka, kiedy dojazd do siedziby firmy trwa maksymalnie 30 minut. Natomiast co piąty respondent chciałby dojeżdżać nie dłużej niż 15 minut.
Nowe pokolenie pracowników
Na rynek pracy właśnie wchodzi pokolenie Z – ludzi urodzonych po 1995 roku. Ta młoda kadra wymaga od pracodawców elastyczności i komfortu pracy. Znają wartość czasu, dlatego zwracają szczególną uwagę na jego optymalizację. W takiej perspektywie patrzą również na potencjalne miejsce zatrudnienia. .
– W czasach rynku pracownika, biuro jest coraz silniejszą kartą przetargową w procesie rekrutacji – mówi Tomasz Suchak, architekt firm Devco i BFF Investment Polska zarządzających Wrocławskimi Parkami Biznesu – Jednym z najistotniejszych czynników jest dziś lokalizacja. Liczy się skomunikowanie z centrum oraz dostęp do głównych dróg wyjazdowych z miasta.
Pokolenie Z chce pracować w miejscu, które zapewnia nie tylko ciekawe zadania i ciągły rozwój, ale też pozwoli nie marnować czasu na długie dojazdy. Zazwyczaj chcieliby, aby mieć w pobliżu nie tylko miejsce pracy, ale również sklepy, przedszkole, fitness czy rozrywkę. Właśnie dlatego poszukując atrakcyjnych ofert, biorą pod uwagę tylko te, które znajdują się jak najmniejszej odległości od miejsca zamieszkania. Jest to zapowiedź pewnej trudności, z którym przedsiębiorstwa będą musiały sobie wkrótce poradzić.
Realny work life balance
Biuro w pobliżu domu to nie tylko potrzeba pokolenia Z. Zdaniem wielu psychologów to, ile i w jaki sposób dojeżdżamy do pracy, wpływa na szereg elementów naszego życia – od samopoczucia psychicznego przez zdrowie fizyczne, aż po relacje z bliskimi.
Zakładając, że spędzimy w podróży 30 minut dziennie w jedną stronę, w skali miesiąca to już ponad 20 godzin. Jeśli dojazd jest dłuższy i zajmuje około godziny, to w pewnym sensie w pracy spędzamy już 10 godzin dziennie. To z kolei oznacza mniej czasu na życie prywatne i hobby.
Długie dojazdy to nie tylko zaburzenie tzw. work life balance. Negatywnie wpływają także na zdrowie. Według badań przeprowadzonych w Cooper Institute w Dallas, codzienne pokonywanie trasy powyżej 15 km wiąże się z podwyższonym poziomem cukru we krwi oraz wyższym poziomem kortyzolu. Osoby, które spędzają więcej czasu na dojazdach są także bardziej narażone na pojawienie się symptomów depresji i niepokoju oraz pogorszenie jakości snu.
Wszystkie te aspekty biorą pod uwagę także inwestorzy oraz osoby odpowiedzialne za zagospodarowanie przestrzeni miejskiej. Przekłada się to na zmiany w planach urbanistycznych dużych miast. Architekci i urbaniści postrzegają dziś przestrzeń miejską jako dzielnicę centralną oraz sieć dzielnic peryferyjnych. Tak jak wcześniej skupiano się na połączeniu wszystkich dystryktów z centrum, tak dziś traktuje się je jako autonomiczne jednostki z samowystarczalną infrastrukturą.