Zanim nasze spiżarnie zapełniły się szklanymi słoikami, żywność przechowywaliśmy w naczyniach glinianych i drewnianych. Bo choć szkło znane jest ludziom od ponad 5 tysięcy lat, to jego praktyczne użytkowanie było drogie i dostępne tylko zamożnym.
W starożytności do przechowywania żywności i napojów używano olbrzymich amfor. Później pojawiły się słoje gliniane – nieco mniejsze, ale nadal kształtem nawiązujące do amfor. Słoje z ceramiki towarzyszyły nam przez stulecia. Mniej lub bardziej finezyjne, zdobione lub nie, zapewniały względną trwałość żywności. Kres ich władaniu położył Napoleon, który miał olbrzymi problem z wyżywieniem swojej armii. Ogłosił konkurs, w którym obiecał nagrodę każdemu, kto wymyśli dla armii francuskiej nowy sposób transportu żywności. Rozwiązanie dał mu John Landis Mason, który w 1858 roku opatentował słoik z zakrętką. Nowatorski wynalazek natychmiast zyskał wielką popularność i szybko opuścił francuską armię, dominując nasze kuchnie.
Drugim ważnym w historii słoików wynalazcą był Niemiec Johann Carl Weck, który niespełna 40 lat później pokazał wzór szklanych słoików i butelek ze szklanym wieczkiem i kauczukową uszczelką. Pomysł ten szybko spodobał się gospodyniom domowym. Popularne weki, czyli słoiki z wieczkiem i gumową uszczelką poddane procesowi pasteryzacji w wysokiej temperaturze na wiele dziesięcioleci zapełniły nasze domy pysznymi przetworami. W międzyczasie Weck udoskonalił sposób przechowywania produktów w słoikach. Wprowadził sprężyny do przytrzymywania wieczka. Wraz z gumową uszczelką działała ona na zasadzie zaworu bezpieczeństwa w sytuacji nadciśnienia. Skończyły się czasy „wybuchowych” słoików. Weck był wegetarianinem i abstynentem. To były główne powody, dla których chciał rozpowszechnić pasteryzację, by konserwować żywność bez użycia alkoholu.
Weki przeżyły swój złoty okres między I wojną światową a końcem lat 70. XX w., w Polsce królowały jeszcze dziesięć lat dłużej. Powoli oddawały jednak pola innym sposobom przechowywania jedzenia, najpierw mrożonkom, a potem słoikom typu Twist-off. To właśnie twisty zostały naturalnymi następcami weków i pogrążyły je w otchłani niepamięci. Jedynym śladem po nich jest używana (choć też coraz rzadziej) nazwa weki, określająca wszystkie domowe przetwory zamknięte w słoikach.
Dziś wracają dzięki modzie na zdrowe jedzenie i poszukiwanie smaków, których nie znajdziemy w produktach z linii fabrycznych. Każde otwarcie słoika przywołuje wspomnienie pełnych aromatów i smaków dni, w których powstawały.
Festiwal Słoików 2018
Zapraszamy już 22 września do Mościska, w którym pokażemy, jakie smakowitości zamykają w słoikach gospodynie z gminy Dzierżoniów. Do słoików można „zapakować” wszystko i właśnie w Mościsku się o tym przekonamy. Podczas festiwalu zaprezentują się koła gospodyń wiejskich, stowarzyszenia i lokalni producenci z regionu Gór Sowich oraz zaprzyjaźnionych miejscowości w Czechach. Odbędzie się konkurs na najpiękniejsze stoisko i oczywiście będzie można posmakować wszystkiego, co na tych stoiskach się znajdzie. Wszyscy chętni będą mogli przyglądać się polsko-czeskim warsztatom robienia przetworów, a najmłodsi wziąć udział w zawodach latawcowych – nad głowami zrobi się bardzo kolorowo.
Więcej informacji na www.ug.dzierzoniow.pl
Przepis na smalec tatarski, idealny do słoika
Składniki:
3 kg zmielonej słoniny
1 kg cebuli
1-2 główki czosnku
Sól, pieprz, pieprz ziołowy
Wykonanie:
Słoninę wkładamy do garnka i wytapiamy z niej tłuszcz aż do pojawienia lekko brązowych skwarek. Ważne, aby nie były za mocno wytopione. Smalec cały czas mieszamy. Cebulkę kroimy w kostkę, czosnek przeciskamy przez praskę i wrzucamy do wytopionego smalcu, dodajemy przyprawy i dalej smażymy nie zwiększając ognia, smalec potrzebuje kolejnych ok. 15 minut wolnego „pyrkania”. Tak wytopiony gotowy smalec przelewamy do kamiennego garnka lub słoików i od czasu do czasu, gdy będzie zastygał mieszamy, aby skwarki z cebulką nie opadły na dno.