Tylko 409 osób złożyło do tej pory wnioski o pożyczkę na własny biznes w ramach rządowego programu „Pierwszy biznes – wsparcie w starcie”. Z puli przygotowanej na niskooprocentowane pożyczki wykorzystano niespełna 7% środków – wynika z danych, do których dotarł Bankier.pl. Dlaczego studenci i absolwenci nie chcą 75 tys. na założenie firmy?
Początkujący przedsiębiorcy nie ruszyli tłumnie po pożyczki na zakładanie własnych biznesów. Trudno bowiem za sukces uznać 409 złożonych wniosków i 166 przyznanych pożyczek, w trwającym od grudnia 2013 programie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz BGK. Łączna kwota pożyczek przyznana do tej pory pomysłodawcom wynosi 9,3 mln zł. Z puli 141,5 mln zł wykorzystano więc 6,5 % – wynika z danych pozyskanych przez redakcję Bankier.pl. Skąd tak niskie zainteresowanie środkami na założenie własnej firmy?
– Małe zainteresowanie programem nie musi wynikać z błędów organizatorów. Bardzo możliwe, że strach przed pożyczaniem pieniędzy, które przecież trzeba będzie oddać, jest w młodych ludziach silniejszy, niż chęć rozkręcenia biznesu. Młodzi Polacy przyzwyczaili się do bezzwrotnych dotacji, więc niechętnie sięgają po pożyczki – tłumaczy Grzegorz Marynowicz, analityk portalu Bankier.pl.
Mimo nienajlepszych statystyk programu, resort pracy z optymizmem patrzy w przyszłość i już zapowiada przekazanie do BGK kolejnych 23 mln zł na realizację programu. Według planów ministerstwa w tym roku 770 studentów i absolwentów otrzyma finansowy zastrzyk na założenie firmy. Czas pokaże, czy optymistyczne prognozy resortu się sprawdzą.
Niewielkie zainteresowanie programem, to paradoksalnie dobra wiadomość dla wszystkich osób, które wciąż się wahają lub dopiero teraz usłyszały o takiej możliwości finansowania.
Oprocentowanie przyznanej pożyczki wynosi 0,25 stopy redyskonta weksli NBP, a więc obecnie 0,56 % w skali roku. Dodatkowo, można pozyskać 22 tys. zł na utworzenie miejsca pracy. Maksymalny okres zwrotu pożyczonych pieniędzy to 7 lat. – To naprawdę korzystne warunki dla początkującego przedsiębiorcy. Pieniędzy jest jeszcze sporo i warto zaryzykować, zamiast czekać na dotacje, których będzie coraz mniej – przekonuje Grzegorz Marynowicz.