Autorom filmu udało się stworzyć dzieło wybitne. Nie tylko fascynującą opowieść o tajemniczych losach Michała Waszyńskiego, człowieka, który całe życie uciekał od swojej przeszłości i tożsamości. To także film o roli kina, które nie tylko „jest snem”, ale także utrwala ludzkie twarze, historie, a nawet chwile ulotne. To również opowieść o tym, że od siebie uciec nie można.
Konstrukcja filmu „Książę i dybuk” wywołuje skojarzenia z „Obywatelem Kane” Orsona Wellesa i nie sądzę, aby było to przypadkowe, ponieważ nie ma w tym dokumencie nic przypadkowego – to precyzyjnie skonstruowana opowieść o wieloznacznym przesłaniu. Rozpoczyna ją, jak we wspomnianym arcydziele Wellesa, fragment kroniki filmowej, z którego dowiadujemy się, że zmarł książę Michael Waszynsky i że został pochowany z honorami w rodzinnym grobowcu włoskich arystokratów. Od członków rodziny Dikeman zaczynają autorzy filmu swoje hm.., śledztwo. I podobnie jak w „Obywatelu Kane”, niczego prawdziwego się o swoim bohaterze nie dowiadują. Bohater jest i pozostaje tajemnicą.
„Nawet człowiek nie wie nic o sobie – pisze Gustaw Herling-Grudziński w wydanym ostatnio „Dzienniku 1957-1958″ – i wystarczy, że stanie przed lustrem, by zacząć mieć wątpliwości”. Charakterystyczne, że Waszyński także prowadzi dziennik – to jego lustro.
Rozmówców, którzy próbują nam coś powiedzieć o Waszyńskim, jest wielu. Włoscy arystokraci twierdzą, że był księciem, a wskazywały na to jego maniery i elegancja. Od operatora pracującego z Wellesem przy „Otellu” dowiadujemy się, że Waszyński współpracował przy tym filmie, ale co tam robił poza tym, że grał z nim w karty – nie pamięta. Jednym z ważniejszych narratorów jest prywatny kierowca, który wprowadza nas w klimat Rzymu lat 50., podobnie jak muzyka Nino Roty i obrazy ulic, ludzi, nocnych klubów.
„Nigdy nie mówiło się o przeszłości” – podkreśla. A przecież wiemy, że reżyser ją posiadał, i to bardzo bogatą!
Zmiana realiów – cofamy się w czasie i widzimy Warszawę końca lat 20. ubiegłego wieku, kiedy to nieznany nikomu młody człowiek realizuje swój pierwszy film. Zachowały się archiwalne zapisy, do których dotarli twórcy filmu i oto widzimy naszego bohatera, który nieco piskliwym głosem deklaruje, że robi to, co kocha. Dodaje też może banalnie dziś brzmiące słowa o magii kina, o tym, że film to, jak się wyraża, to „druga realność„.
Patrząc na życie Waszyńskiego w pewnej perspektywie odnosimy wrażenie, iż słowa te trafiają w sedno – jego życie to niekończący się film, w którym wszystko jest możliwe i wszystko jest fantazją, ekscytującą fantazją.
Mosze Waks, skromny chłopiec z małego miasteczka na Wschodzie, może zamienić się we wziętego reżysera, bon vivanta, w księcia, producenta filmowego, który za miliony (cudzych) dolarów buduje w Hiszpanii „drugi Rzym”, aby sfilmować upadek Wiecznego Miasta, a potem znika bez śladu i konsekwencji…
Po raz pierwszy ucieka z Kowla, bo czuje się odrzucony przez innego żydowskiego chłopca. Do tego wątku powraca obsesyjnie przez całe życie, zarówno w dzienniku, jak też w swoim słynnym filmie „Dybuk”, a wreszcie w życiu – kiedy każe kierowcy wozić się po całym mieście w poszukiwaniu dybuka… Wyjeżdżając z Kowla porzuca jednocześnie swoją żydowską tożsamość, nie tylko z powodu chłopca. Jedyny syn Mosze Waksa (prócz niego miał pięć czy sześć córek) jest homoseksualistą, a to wystarczający powód, aby uciec.
Kiedy pojawi się w Warszawie jako początkujący reżyser, jest już Michałem Waszyńskim – Polakiem wyznania rzymsko-katolickiego. Po przybyciu do Włoch wraz z armią Andersa (w której pełni głównie rolę operatora filmowego), mianuje się księciem i to także nikogo to nie zdziwi. Był miłym w obejściu, wiarygodnie zachowującym się człowiekiem. Bohater jego pierwszego włoskiego filmu pokazuje człowieka znikąd, który urodził się „dziś”, jak sam powiada, i jest nim poniekąd sam Waszyński. Nie przyznaje się do tego, że odnosił w Polsce sukcesy jako reżyser. Woli grać rolę księcia, ewentualnie producenta – to robi lepsze wrażenie. Po wojnie życie wielu zaczyna się od nowa, więc nie budzi podejrzeń. Imponują poza tym jego powiązania z rodami arystokratycznymi, co zawdzięcza swojej żonie, zmarłej krótko po ślubie, ale chyba przede wszystkim temu, że znakomicie odgrywa rolę księcia.
Aby dotrzeć do prawdy o swoim bohaterze, twórcy filmu: Elwira Niewiera i Piotr Rosołowski,zjechali właściwie cały świat. Dotarli także do Kowla oraz do Tel Avivu, gdzie żyją dalsi krewni Waszyńskiego, którym udało się ujść zagładzie. Na zdjęciu zrobionym w 1922 roku w Kowlu widzimy młodego mężczyznę w towarzystwie kobiety, ale nie udaje się ustalić, kim ona jest: matką?
Całą recenzję przeczytacie na blogu: kulturalneingrediencje.blogspot.com
Autor: Barbara Lekarczyk- Cisek